poniedziałek, 29 listopada 2010

Praktyczna użyteczność Linuxa

Pierwszy post będzie o tym bez czego żaden programista się nie obędzie, a zatem o działającym komputerze. Idąc za poradą Jeffa Atwooda, który pewnego razu pisał o prawach programisty, w celach rozwojowo-naukowych kupiłem najszybszy komputer na jaki było mnie stać. Czekanie na builda ma odejść do przeszłości,bo w przeciwnym wypadku z nudów zacznę czytać onet.
Wyczekany komputer został zamówiony, a ja pomyślałem, że zainstaluje na nim Linuxa. Wybór padł na Ubuntu 10.10 Maverick. Pełen zapału i piwa w lodówce zabrałem się z Pawłem za składanie świeżo przybyłego nabytku, a zaraz potem za instalację systemu.
Pierwsze wrażenie zupełnie bezproblemowe, ale 3 dni walki z materią sprawiły że wkurzony w sobotę wieczorem poszedłem do Arkadii, a tam w zupełnie nieprofesjonalny sposób powiedziałem: "Poproszę Windows 7".
Komputera używam od 6 roku życia, w sprawie Linuxa daleko mi do eksperta, ale w ostatnim czasie zrozumiałem coś bardzo istotnego, a mianowicie, że komputer jest jedynie narzędziem do wykonania pracy programisty. Lubię pracę pod Linuxem, wygodny wiersz poleceń, ładne środowisko graficzne oraz to że w większym stopniu niż w Windowsie rozumiem co się dzieje. Ale poległem na rzeczach zupełnie banalnych:

1. Mam dwa monitory - czemu Linux wie lepiej ode mnie, że główny monitor musi stać po lewej stronie? Czy w związku z tym powinienem przestawić drugi monitor na prawo i udawać, że jestem zadowolony?

2. Czemu maksymalizacja filmu na YouTube na głównym monitorze (1680x1050) wyświetla go w rozmiarze drugiego monitora (1280x1024)?

3. Uruchomienie sieci bezprzewodowej pod Linuxem jest koszmarem. Istnieją trzy narzędzia do GUI (Gnome Manager, Wicd oraz wpa_gui), wszystkie jednakowo bezużyteczne. Można też spróbować konsoli i programu wpa_supplicant, który jest wywoływany przez wymienione wcześniej GUI-owe nakładki. Komunikaty o błędach kompletnie nic nie mówią i nie przybliżają do rozwiązania problemu. Podobno zależy to od karty sieciowej, jednak o ile moją udało mi się uruchomić to nawiązać połączenia już nie.

4. Dyski twarde - kupiłem 2 dyski twarde, w tym jeden SSD. Od razu też Linux stwierdził: "Disk usage outside design parameters". Drugi dysk z podmontowaną partycją /home okazjonalnie się nie montował przy starcie a Linux twierdził, że wystąpiły na nim błędy. Oczywiście jest to możliwe, tylko dziwne że Windows po zainstalowaniu i przeskanowaniu dysku do takich wniosków nie doszedł.

5. Zapewne w związku z powyższym, okazjonalnie nie ładował się wybrany Theme, co owocowało tym, że raz Linux wyglądał tak jak ja chciałem, a raz tak jak on.

Chciałem, naprawdę chciałem. Pracując w Brazylii dostałem wybór czy chcę Linuxa czy Windowsa Vistę i wybór był natychmiastowy. Tyle, że tam Linux przyszedł SKONFIGUROWANY. Po prostu działał. Łączył się z siecią Wifi, nie utrudniał mi pracy.

Nie zamierzam uprawiać systemu operacyjnego, spędzać dni na doprowadzeniu go do takiego stanu, który mi odpowiada, choć zapewne da się tam jakoś rozwiązać wszystkie wymienione problemy. Mam dziwne wrażenie, że jakby ktoś kupował samochód i usłyszał od sprzedawcy, że zanim zacznie działać, trzeba trochę pogrzebać pod maską, to nikt by się na taki samochód nie skusił. Jakbym ja pisał tak kompletnie nieprzetestowane oprogramowanie, jakie dostępne jest pod Linuxem to już dawno bym się z tym zawodem pożegnał. Tymczasem zupełną normalnością jest, że pod Linuxem "coś" działa, a jeżeli nawet nie, to wszyscy są skłonni to wybaczać.

Pomysł na bloga

Ostatni rok spędzony w Brazylii, o którym więcej można poczytać na moim poprzednim blogu był niesamowitym doświadczeniem. Tak ciekawym i wyjątkowym, że nie wiem czy chciałbym je powtarzać w podobnej formie. Na poprzednim blogu nie pisałem jednak o tym, co mi po nim pozostało. Poznałem wiele wspaniałych osób, nauczyłem się portugalskiego, jednak przez cały ten rok pracowałem tam też jako programista. I ten rok zmienił moje podejście do mojego zawodu i dał mi wiele zapału do pracy i nauki. A konkretnie do stawania się lepszym w tym co robię, może dlatego, że zobaczyłem ile brakuje do najlepszych;)

A tytuł bloga? No cóż, taki właśnie cel widzę w tej chwili.
Ten blog będzie więc tworem wyjątkowo technicznym, jednym z wielu publicznych notatników programistów, które znaleźć można w internecie. Jeżeli ktoś poza mną znajdzie na nim coś interesującego, zapraszam do lektury. Będzie o tym w czym piszę i czego używam, a zatem szarej programistycznej codzienności;)